Demokracja Energetyczna

Słońce i dach - przepis na prąd

20 metrów paneli fotowoltaicznych może zapewnić prąd dla całej rodziny, Te same panele w kwadracie 33 na 33 kilometry dadzą prąd dla całej Polski. Takie wnioski przedstawiali uczestnicy dzisiejszego spotkania w Urzędzie Gminy dotyczącego Demokracji Energetycznej.


Spotkanie było zorganizowane z inicjatywy Wójta Gminy Chojnice Zbigniewa Szczepańskiego, Radosława Sawickiego prezesa stowarzyszenia Wspólna Ziemia oraz organizatorów cyklu spotkań „Demokracja energetyczna”. Swoje prezentacje Przedstawili Beata Maciejewska i Dariusz Szwed, członkowie Zielonego Instytutu.

Tłumaczyli oni czym jest demokracja energetyczna i jaki jest w niej nasz udział: społeczeństwa i każdego z osobna. Intensywnie przekonywali zebranych o tym, że inwestowanie w odnawialne źródła energii jest opłacalne. Przedstawiali dane statystyczne oraz uwarunkowania polityczne i społeczne z jakimi trzeba się na co dzień borykać w naszych krajowych warunkach. Jako przykład podawali sposób w jaki energetyka słoneczna rozwinęła się za naszą zachodnią granicą. Udowadniali, że odpowiednie zapisy w przepisach prawa (mowa o nadal opracowywanych przepisach ustawy OZE – Odnawialne Źródła Energii) mogą spowodować, że prywatne inwestycje obywateli w ekologiczne pozyskiwanie energii staną się opłacalne. Mianowicie od września zeszłego roku możliwe stało się odsprzedawanie energii elektrycznej „do sieci” na mocy tzw. małego trójpaku energetycznego. Posiadając odpowiednią instalację wyposażoną w odpowiedni licznik energii elektrycznej, który notabene zobowiązany jest zamontować bezpłatnie dostawca energii elektrycznej, możliwe staje się odsprzedawanie prądu koncernom energetycznym.

Pan Szwed podczas swojej prezentacji przedstawił również wyżej wspomnianą informację o powierzchni 33 na 33 kilometry, która pokryta ogniwami fotowoltaicznymi mogłaby dostarczyć zielonej energii całej Polsce. Niestety informacja ta dotyczyła powierzchni ulokowanej w Afryce o czym wspominał bardzo szybko i krótko. Jak wiadomo w Afryce panują inne warunki klimatyczne i szkoda, że nie padła informacja jaka musiałaby być ta powierzchnia gdyby znajdowała się w Polsce.

Panel prezentacji został poprzedzony ustawieniem instalacji fotowoltaicznej przed budynkiem Urzędu Gminy, jako rzeczywista demonstracja wyglądu i możliwości urządzeń produkujących prąd ze światła. Ustawione panele produkujące prąd stały w słoneczny dzień mogły wygenerować do 250 wat każdy. Później podczas prezentacji Michał Kitkowski przekonywał, że w warunkach klimatycznych jakie panują w Polsce 12 takich paneli jest ilością wystarczającą do zapewnienia energii 4-osobowej rodzinie w ciągu roku. Zajęły by one na dachu budynku mieszkalnego powierzchnię równą około 20 metrom kwadratowym. Kitkowski pracuje dla Gdańskiej firmy SunSol zajmującej się na co dzień tą tematyką. Koszt zakupu i montażu takiej instalacji waha się w okolicach 23 – 24 tysięcy złotych dla instalacji z panelami, inwerterem i sterownikiem. Dla instalacji wyposażonej dodatkowo w akumulatory do magazynowania energii i przetwornicę, wartość ta wzrasta o około 30%. Trwałość takiej instalacji to 25 do 40 lat jeśli chodzi o panele. Ciężko przewidzieć na chwilę obecną dokładny okres bezawaryjnego działania paneli z uwagi na fakt, że nadal jest to technologia względnie nowa. Jednak wyprodukowane 25 lat temu pierwsze panele słoneczne przeznaczone do użytku komercyjnego działają nadal i zdają się potwierdzać tę tezę. Akumulatory natomiast osiągają trwałość od 5 do 12 lat w zależności od klasy wykonania i warunków pracy. Jako dowód swoich wypowiedzi przedstawiał zdjęcia wykonanych na całym świecie przez swoją firmę instalacji: w górach, na łodziach i co ciekawe na Arktyce.

Po prezentacjach, w czasie przeznaczonym na dyskusję, głos zabrał Jacek Studziński. Zaprezentował diagramy z monitoringu instalacji zasilania światłem słonecznym wykonanej w chojnickim Parku 1000-lecia. Podał pod wątpliwość koszty jej budowy w zestawieniu z jej osiągami. Z danych które zaprezentował wynikało, że instalacja ta wyprodukowała w ciągu roku 4000 kWh energii elektrycznej, a powinna dużo więcej. Według niego koszt budowy w okolicach 400 tysięcy złotych był bardzo wysoki, w stosunku do tego co usłyszał na dzisiejszej prezentacji. Przed tymi argumentami natychmiast starał się obronić obecny na spotkaniu projektant Zdzisław Kufel. Mówił, że była to pionierska inwestycja w tym regionie. Koszt ten obejmował nie tylko zakup i montaż paneli słonecznych, ale także dużo większy zakres prac. Same panele w czasie kiedy je kupowano były około 30% droższe niż te kupowane dzisiaj. Poza tym przy projektowaniu wzięto pod uwagę elementy architektury krajobrazu. Konstrukcja wpisującą się w krajobraz przełożyła się również na poniesione wydatki.

Wójt Gminy Konarzyny Jacek Warsiński nadmienił, że jego gmina ma w planach budowę 23 lamp drogowych zasilanych z baterii słonecznych umieszczonych na farmie fotowoltaicznej. Stwierdził, że koszt budowy całej instalacji także nie jest niski. Kształtuje się w okolicach 400 tys złotych, jednak w planowaniu tej inwestycji nie myśli tylko o finansach chwili obecnej. Bierze pod uwagę długofalowe skutki i korzyści wynikające z podjętych działań. Na przykład przez najbliższe kilkadziesiąt lat nie będzie musiał płacić za prąd do tych lamp.

Reprezentujący Fundację Ekologiczną Ziemi Chojnickiej i Zaborskiej Marek Wituszyński podał w wątpliwość twierdzenia rządu, dotyczące najniższego kosztu i sensu budowy energii atomowej. „Świadoma część społeczeństwa zadaje sobie pytanie, czy jesteśmy w stanie to powstrzymać?” powiedział.

W kilku słowach podsumowania wójt Zbigniew Szczepański stwierdził, że jeśli chodzi o zieloną energię, to na terenie gminy Chojnice prawdopodobnie zostanie postawionych 16 turbin wiatrowych. „Brakuje wsparcia rządowego dla takich inwestycji. Sprawa jest prosta, jeśli będzie się nam obywatelom opłacało, to takie instalacje wyrosną jak grzyby po deszczu” powiedział wójt podsumowując kwestię ogniw fotowoltaicznych.



do góry